Nie rozumiem fenomenu tej restauracji. Wielu moich znajomych stołuje się właśnie w tym miejscu – podobno dobrze się tam czują i jedzenie jest smaczne.
Wystrój u wujaszka jest charakterystyczny. Czujesz się jak w prawdziwym amerykańskim barze. Ale co z tego, jak jedzenie jest fatalne, a obsługa niemiła.
Poza tym nie przyszedłem w to miejsce, żeby podziwiać amerykańską flagę tylko chcę dobrze zjeść. Nie będę opisywał moich dwóch odwiedzin w tej knajpie. Wisienką na torcie jest moja ostania wizyta. Miałem ochotę wszamać pysznego, soczystego, amerykańskiego burgera. Byłem głodny jak wilk!
Pierwsze wrażenie na plus
Sympatyczna kelnerka w krótkich obcisłych dżinsach pokazuje mi stół dla pięciu osób. Świetnie, nie lubię gnieździć się przy małym stoliku. Siadam, przeglądam kartę. Zamawiam burgera „Classic American burger” i Colę.
Nachalność
Po 10 minutach (co tak szybko?!) otrzymuję talerz ze sflaczałymi frytkami, jakąś sałatkę (nie wyglądała apetycznie) i burgera. Dziabnąłem pierwszy kęs kanapki, po dosłownie chwili podchodzi kelnerka i pyta, czy mi smakuje. Z automatu powiedziałem, że tak. Chciałem ją szybko spławić i spokojnie zjeść.
Kontynuuję konsumpcję…ale mam wrażenie, że coś mi tu nie pasuje. Burger jest gumowaty i bez smaku. Nie mam przyjemność z jego kąsania, ale brzuch mi burczy jak cholera, wcinam dalej… Zapchałem się frytkami, zjadłem połowę burgera, sałatki nie ruszyłem.
Minęło kilka minut, znów atakuje mnie kelnerka z pytaniem, czy mi smakowało. Odpowiedziałem szczerze: burger był bez smaku i trochę surowy. Nie dowiadywała się dlaczego, od razy proponuje mi deserek, whisky lub…szampana. Podziękowałem!
Dopiero teraz zaczyna się cyrk. Uwaga! Podchodzi do mnie manager restauracji. Zgadnijcie, o co pyta… Odpowiedziałem mu to samo co kelnerce. On również nie wchodził w szczegóły. Miałem wrażenie, że dla nich takie sytuacje w knajpie to standard i z góry zakładają, że klienta trzeba zamydlić mu oczy jakimś gratisem. Piękny gest, jednak odmówiłem.
Nagabywania ciąg dalszy! Kątem oka widzę, że kelnerka idzie w moim kierunku. Po pierwszym słowie (proponuję Panu…), jakie powiedziała, musiałem jej przerwać. Przedstawiłem mój punkt widzenia na zaistniałą sytuację. Mówię: nie chcę robić afery, nie chcę od was żadnych drinków, lodów, a tym bardziej szampanów. Poproszę rachunek! Odwróciła się i poszła.
Podsumowanie
W tej knajpie nie zapłacisz kartą debetową. Wujcio obsługuje tylko karty kredytowe – ktoś wie dlaczego?
Wujaszku! Wybacz, ale nigdy więcej nie dam się nabrać na Twoje oryginalne wnętrze i amerykańskie papu, które nie ma smaku.
Zdjęcia wykonane za zgodą managera jednej z warszawskich sieci restauracji Jeff’s.
Jeżeli spodobała Ci się publikacja: polub fan page.
Dzięki!