AUTOR ARCHIWUM WSPÓŁPRACA

Jak łysy z BMW
zaślinił się na mój widok

20/07/2016
Śmigam skuterem po warszawskich ulicach już pięć lat. Przejechałem nim ponad 20 tysięcy kilometrów. Miewałem różne nieprzyjemne sytuacje, ale ostatnie zdarzenie przeszło moje wszelkie oczekiwania. Łysy cham z BMW splunął mi prosto w “twarz”. Dlaczego to zrobił?

Opiszę całą sytuację od początku. Jadę sobie jedną z ulic Warszawy zgodnie z przepisami. Przy krawężniku. Nie przekraczam dozwolonej prędkości, mknę około 50km/godz. Myślałem, że nikomu nie przeszkadzam. Niestety się myliłem. Nagle zauważam kątem oka jak z lewej strony zbliża się do mnie czarne BMW i próbuje zepchnąć na krawężnik. Zacząłem trąbić. Byłem pewien, że kierowca mnie nie widzi. Nic bardziej mylnego – on to robił specjalnie. Łysol z BMW zmusił mnie do tego, żebym się zatrzymał. Na szczęście przejechał dalej.

Akurat tak się złożyło, że stanęliśmy obok siebie na czerwonym świetle. Daję łysolowi znak, sygnał, żeby opuścił szybę, aby zapytać o co chodzi. Po chwili zza przyciemnionej szyby wynurza się pryszczata gęba typowego koksa z siłowni. Od razu przechodzę do miłej konwersacji:

Cześć przyjacielu. Dlaczego mnie spychałeś na krawężnik?

Spierdalaj!

Pogaduszka jak widać była krótka. Sekundę po jego chamskiej odzywce wyciekła z jego parszywego ryja wydzielina. Prostak po prostu splunął mi w twarz! Na szczęście miałem zamontowaną na kasku przezroczystą szybkęślina tego wypierdka społeczeństwa się na niej zatrzymała. Byłem w szoku! W akcie obronnym podniosłem swoją szybkę i mu oddałem… To była “obronna reakcja organizmu” na zaistniałą sytuację. Efekt był taki, że ten dwumetrowy jaskiniowiec najpierw wytarł swoją mordę z mojej śliny, wysiadł ze swojego wieśniackiego BMW i zaczął mnie gonić po ulicy i chodniku. Paker na pewno chciał zaimponować swojej dziewczynie, która siedziała w odblaskowych dresach obok niego. Osiłek oczywiście nie miał żadnych szans z moją szybką jak strzała Vespą. Ucieczka była dla mnie bezpiecznym rozwiązaniem.

Pierwszy raz w życiu miałem tego typu epizod. I mocno wierzę w to, że już nigdy taki incydent nie będzie miał miejsca w moich podróżach skuterem. Na szczęście takich buraków jest mało. Przez ostatnie lata trafiały mi się również miłe gesty ze strony kierowców, którzy przepuszczają cyklistów.

Korek jest na trzech pasach, ciężko przejechać między autami. Trafiam na Nissana Navarę (duże auto), niechcący blokuje mi przejazd. Myślę sobie, że poczekam chwilę, aż zrobi się trochę luźniej, wtedy przejadę. W mgnieniu oka musiałem przecierać oczy ze zdumienia. Kierowca Nissana złożył specjalnie dla mnie lusterka i lekko przestawił samochód, żebym mógł go bezpiecznie ominąć. Banan na twarzy pojawił mi się od razu. Podjechałem do kulturalnego kierowcy i przybiłem z nim piąteczkę! Ogromna klasa i szacunek dla tego faceta. To było zjawisko!

Z roku na rok polska kultura jazdy się zmienia. Kierowcy częściej zwracają uwagę na jednoślady i ustępują im miejsce. To są życzliwe uczynki, które na maksa doceniam. Zawsze po takich sytuacjach dziękuję takim kierowcom – macham im ręką z pozdrowieniami, kiwam głową.

Pamiętajcie! Jeździjcie tak jakby wszyscy chcieli was zabić. Nieważne czy jedziecie skuterem, motocyklem, rowerem czy samochodem. Zawsze bądźcie czujni jak ważka!

Jeżeli spodobała Ci się publikacja: polub fan page.

Dzięki!

  • PRZECZYTAJ TAKŻE:

    Poczuj czaczę ze Spotify

    Nie znam ludzi, którzy nie lubią słuchać muzyki. Pani z warzywniaka, pan spod budki z piwem czy nawet Twój wredny szef…czują czaczę! Miękną im nogi, kiedy słyszą ulubioną nutkę. Koniec ze słuchaniem muzyki na Youtubie czy przez iTunes. Przyszedł czas na...
    01/02/2015

    MikeWay – czyli kim Ty jesteś? I co tu robisz?
    Wpis powitalny

    Witaj w moich skromnych progach! Wbrew temu co mówił filozof w kultowym polskim filmie „Rejs” – jestem jednocześnie twórcą i tworzywem. Jestem blogerem. Tworzę teksty o tym co...
    02/06/2014

    Azjatycka wyprawa marzeń

    10000 km od domu, 50 godzin w podróży, amplituda temperatur 40 stopni, 10 kg niepotrzebnego bagażu - to najciekawsze liczby z mojej wyprawy życia na Filipiny. Nigdy nie byłem w Azji. Ba! Nawet mi się nigdy nie śniła. Udało się jednak spiąć portki i ruszyć...
    27/01/2016