AUTOR ARCHIWUM WSPÓŁPRACA

Azjatycka wyprawa marzeń

27/01/2016
10000 km od domu, 50 godzin w podróży, amplituda temperatur 40 stopni, 10 kg niepotrzebnego bagażu - to najciekawsze liczby z mojej wyprawy życia na Filipiny. Nigdy nie byłem w Azji. Ba! Nawet mi się nigdy nie śniła. Udało się jednak spiąć portki i ruszyć na koniec świata.

Jestem teraz w miasteczku El Nido na Palawanie. Sączę rum, wcinam mango i wsłuchuję się w szum morza. Myślę o życiu, zmianach i przyszłości. To idealne miejsce i czas, aby odpocząć psychicznie i fizycznie.

Nie ma sensu, abym marnował czas na pisanie tekstów na bloga.  Stwierdziłem, że opublikuję je po powrocie do Polski – będą wartościowe i ciekawsze.

Opiszę Wam krótko plan włóczęgi. Podróżuję z kumplem, we dwóch jest raźniej i bezpieczniej. Michała znam z podstawówki, nie raz byliśmy na wakacjach, więc się znamy jak łyse konie. W tak dalekiej podróży jest to ważne, aby spędzać czas z zaufaną osobą.

17 stycznia wyleciałem z Warszawy do Stambułu, później miałem przesiadkę w Singapurze, Manili – tutaj spotkałem się z Michałem, który leciał przez Londyn i Kuala Lumpur. Z Manili polecieliśmy w pierwsze miejsce noclegu, czyli do Puerto Princesa. W tej mieścinie spaliśmy dwie noce, aby później pojechać mini busem do El Nido na Palawanie. W El Nido widzieliśmy nielegalne walki kogutów, graliśmy dwa na dwa w koszykówkę z Filipińczykami, wspinaliśmy się na dziko na szczyt 400 metrowej góry. Akcent koszykarski pojawił się także w…kasynie, ale o tym napiszę później.

Po kilku noclegach wracamy do Puerto Princesa, aby polecieć do Cebu. Później płyniemy promem na sześć nocy na Bohol, a stacją docelową wyprawy marzeń jest Boracay.

Wszystkie ciekawe przygody, miejsca, wycieczki, opiszę szczegółowo jak wrócę do Warszawy.
Lubię aktywny wypoczynek, więc nie będzie nudno jak flaki z olejem. Wracam do Polski 12 lutego.

Tymczasem zapraszam na Instagram i Facebooka – tam od czasu do czasu wrzucę fotę z przygody życia.

Jeżeli spodobała Ci się publikacja: polub fan page.

Dzięki!

  • PRZECZYTAJ TAKŻE:

    Pomarańczowo mi na
    Orange Warsaw Festival

    10 lat temu obraziłem się na Limp Bizkit. Specjalnie dla nich pojechałem z Warszawy do Katowic na ich pierwszy koncert w Polsce. Na miejscu okazało się, że występ został odwołany. Na szczęście Fred Durst zrekompensował się na Orange Warsaw Festival.
    18/06/2014

    UPDATE: 21/10/2014
    Skąd ma Pani mój numer?
    Z Internetu

    Parę dni temu jakiś cwaniaczek internetowy chciał mnie oszukać na Allegro. Nie dałem się. Z kolei dziś firma Alior Bank nielegalnie wykorzystała mój numer telefonu, aby przestawić swoją super-hiper-extra ofertę. Nie jestem ich klientem, nigdy nie byłem i...
    16/10/2014

    Telewizyjny debiut na żywca

    Kto by się spodziewał, że zostanę zaproszony do telewizji. Ba! Nawet mi się to nie śniło! Tak się jednak zdarzyło, że komuś spodobała się moja relacja na blogu z wyprawy marzeń na Filipiny. W efekcie trafiłem na szklany ekran do programu podróżniczego w TVN.
    22/08/2016